Już dawno chciałem napisać tutaj notkę. Jednak życzie studenckie zbyt bardzo mnie pochłonęło. Ostatnio pisałem post, gdy pierwszy raz przyjechałem na Słowację, gdy wszystko tutaj było zupełnie nowe i inne. Teraz już inaczej postrzegam ten świat. Czuję się tutaj jak w domu.
Co najważniejsze to zdobyłem tutaj prawdziwych przyjaciół. Wiele się zmieniło, a co najważniejsze to ja sam ciągle się zmieniam. Nauczyłem się niejednej nowej rzeczy o samym sobie. Co wydaje się być amsurdalne, ale prawdziwe, to ja do tej pory nie wiem jaki jestem tak naprawdę. Cięzko mi zrozumieć samego siebie. Cięzki mi się obiektywnie ocenić. Jak na te 4 miesiące pobytu na Słowacji wydarzyło się zbyt dużo. Zakochałem się, być może zauroczyłem. Jednak pomimo wszystko jest to niesamowite uczucie, gdy jest się razem, a zarazem czuje się ból w sercu gdy jest się z dala od siebie. Ja niestety cały czas czuję to drugie. Nie chcę za dużo pisać o tym, bo wystarczy, że i tak non stop myślę o tym. Przez pewien czas próbowałem sobie radzić z tym przez imprezowanie, ale to nie jest najlepsze wyjście. Jednak najlepsze jest to, że nawet czas mi w tym nie pomaga, jest jeszcze gorzej. Cieszę się jednak, że mam tutaj osoby przy których stale się uśmiecham.
Wróciłem z Moniką i innymi Polakami do Polski na święta. Zaprzyjaźnilismy się z nimi. Wtedy moje serce było rozdarte. Musiałem rozstac się z osobą, do której poczułem tak wiele. Ona wróciła do siebie do domu także. Był to cięzki okres. Wydawało się, że w domu nie będę mieć czasu na smutki, bo zbliżają się święta, a ja spotkam się z rodziną i przyjaciółmi ale było inaczej. Po świętach jak wróciliśmy do Żyliny zaczęliśmy cały czas imprezować. Ponad 11 dni codziennie coś piliśmy. Dobrze, że będąc w Polsce wiele się uczyłem :) Teraz juz przystopowaliśmy. Ale to tylko dlatego, że chcemy zaoszczędzić pieniądzę. Prawdopodonie od lutego przeprowadzamy się na inne akademiki, które są droższe, ale bardziej nowoczesne. Do tej pory pamiętam pierwsze dni na Słowacji oraz tych wszystkich ludzi, których poznałem. Dziś dla wielu z nich erasmus dobiega konca i wracają do domu. Niektórzy już wyjechali. Ja natomiast zostanę tu 2 semestr. Mam nadzieję, że uporam się z uczuciami i że będą to dla mnie kolejne 4 najpiękniejsze miesiące w życiu. Życie jest ciężkie, zwłaszcza na erasmusie. Nie jest on dobry dla ludzi, którzy szybko przywiązują się do ludzi i nowych miejsc. Ja jestem zadowolony. Nauczyłem się najważniejszej rzeczy. Nie oczekiwać niczego od życia i innych ludzi. Rozczarowanie boli, a niespodzianki są miłe.
Będę musiał konczyć, ponieważ muszę wziąść prysznic, a następnie z Moniką idziemy na inne akadmiki na imprezę. Nasz kolega z Polski miał wczoraj urodziny, a za 3 dni wraca już do domu. Być może jeszcze wróci, ale to nic pewnego. Uciekam, odezwę się wkrótce :) !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz