Ostatnio się bardzo wkurzyłem. Codziennie sprawdzam prognozę pogody 16-dniową i za każdym razem się zmienia. Miało być tak cieplutko po weekendzie i nic z tego. Ja po prostu nie mogę się doczekać tego, aby wyjść na ten rower, czy pojechać spotykać się ze znajomymi. Jak jest zimno, to nie mam ochoty wychodzić z domu. Jedynie co mnie pociesza to fakt, iz tak ładnie świeci słoneczko.
Wiecie co... zdałem sobie sprawę, że moje życie nie jest idealne i daleko mu do tego. Jedynie z czego jestem zadowolony to z tego, że mam normalną i szczęśliwą rodzinę. Bardzo dobrze dogaduje sie z rodzeństwem, a mam go czwórkę :) z rodzicami również. Jednak problem leży we mnie :D jestem bardzo chaotyczny, momentami nieobecny, niepoukładany, wiele rzeczy robię na raz, nie potrafię niczego zaplanować. Pracy szukam też tyle i nie mogę znaleźć. W miłości też nie mam szczęścia. Jestem trochę zwariowany. Praktycznie same negatywy. Dużo czasu poświęcam na oglądaniu telewizji, siedzeniu przed komputerem. Jestem także wrażliwy na ludzkie cierpienie, ale to chyba pozytywna cecha hehe.. oo w końcu coś dobrego :) Podoba mi się także to, że mam wyjebane na ludzi, na to co o mnie myślą. Robie to co lubię. Potrafię zatańczyć na ulicy, powygłupiać się. Nie interesuje mnie to, czy ktoś się patrzy na mnie. Ale to nie zawsze tak jest. Zazwyczaj to mam doła, szczególnie ostatnio. Potrafię cały dzień przeleżeć w ciemnym pokoju, pod kołdrą słuchając muzyki. Jedynie to wstanę na chwilę na komputer, czy aby coś zjeść.
Ostatnio pojechałem do Lublina. Umówiłem się z Elą (piałem Wam o niej, razem studiujemy) postanowiliśmy, że załatwimy sprawy Eli. Musiała ona wyrobić legitymację studencką, ponieważ do tej pory jej nie otrzymała, a później mieliśmy iść na rozmowę do biura w sprawie pracy na kasie w dużym sklepie. Najpierw udaliśmy się do domu studenckiego, aby oddać zdjęcie, żeby można było wyrobić ta legitymację. Ale wchodząc facet, taki młody lansiarz kazał nam wyjść, ponieważ rozmawiał przez telefon. Czekaliśmy z 20 minut. Później powiedział nam, że musimy zdjęcie wrzucić na internet na stronę naszej uczelni, że to niby nasz obowiązek. A nie prawda, ponieważ na uczelni w dziekanacie pani powiedziała nam, że ten pan ma nam ją zeskanować i wrzucić na stronę internetową, ale mu się poprostu nie chciało. Udaliśmy sie do ksero i w trakcie spacerowania natknęliśmy się na moją przyjaciółkę Katarzynę :) szła na zajęcia, ale nie trafiła na nie, bo zmyła się z nami. Załatwiliśmy to co chcieliśmy i z powrotem udaliśmy się na uczelnię. Poszliśmy do biblioteki, aby wrzucić te zdjęcie na internet. Mieliśmy problem ze zmniejszeniem go, ale od czego jest paint. Po czym następnie udaliśmy się do tego pana do akademika. Okazało się, że go nie ma. Na drzwiach powiesił karteczkę z napisem "zaraz wracam, i will come back" o sory, coś tu od razu zaczęło nam nie grać :D Kilka dni wcześniej tez byliśmy u niego. Wisiała ta sama karteczka. Czekaliśmy z Elą i naszą koleżanką z uczelni ponad godzinę, a później ona sama została i tez czekała około godziny. Wcale nie wrócił. Tak samo było ostatnio. Czekał też jakiś chłopak do niego. Ale po kilkudziesięciu minutach poszedł. Nudziło nam się już. Chodziliśmy po całym pietrze, to do sklepiku, to do recepcji, czy do stolika przeglądać ogłoszenia. Minęła godzina i się wkurzyliśmy. Kaśka postanowiła napisać do niego list, że jeżeli piszę, że zaraz wraca, to chyba powinien to zrobić itp. pojechała mu po całości. No sory, ale on tam pracuje. Powinien wypełniać się ze swoich obowiązków. Wsunęliśmy mu ten list pod drzwi i odwróciliśmy wycieraczkę i wyszliśmy stamtąd.
Bylismy wolni, nie udało nam się tego załatwić. postanowiliśmy więc pójść do tego biura pracy. W drodze coś nam odwaliło. Dochodziliśmy do przystanku autobusowego, który stoi przy mojej uczelni. I postanowiliśmy, że dotkniemy kogoś za ramię i powiemy "ganiasz" i że wszyscy uciekamy. Więc postanowiłem, że ja pierwszy to zrobię. Zbliżając się do przystanku podszedłem pewnym krokiem do dziewczyny. Studiuje ona na tej samej uczelni, bo widziałem jak wychodziła z koleżanką z wydziału. Gdy stałem tuż przy niej uśmiechnąłem się do niej :D nawiązałem kontakt wzrokowy i powiedziałem "cześć" a ona tez odpowiedziała "cześć" :D była zaskoczona, co widziałem po jej spojrzeniu. Na pewno nie spodziewała się tego. Nagle dotknąłem ją za ramię i powiedziałem głośno "ganiasz" i zacząłem uciekać i moje koleżanki też zaczęły biec. Później cały czas się z tego śmialiśmy. Myślałem, że ona pobiegnie za mną. No, ale chyba się spłoszyła :( Mam nadzieje, że chociaż zapadłem jej w pamięci tego dnia.
Gdy dotarliśmy do biura pracy, okazało się, że nie ma się tam jak dostać. Było zamknięte. Więc olaliśmy to. Znaczy się, ja to olałem. Ela była wkurzona, że nic nie załatwiła. Powiedziała, że wraca do domu. My natomiast z Kaśką poszliśmy na pizze i też pojechaliśmy do domów. Było bardzo fajnie. Bylibyśmy dłużej, ale moja przyjaciółka była chora, a ja nie chciałem jej męczyć. Sam byłem też zmęczony. Cały dzień chodzenia. Wróciłem do domu, gdzieś na 19. No i tyle. A teraz zbliżają się święta. W niedzielę jedziemy do babci prawdopodobnie. :) Jakoś szczególnie, jakoś wyjątkowo nie obchodzę tych świąt. Istnieje we mnie świadomość, że są one bardzo ważne. Jednak brakuje tych przygotowań :) Zawsze chodziłem na działkę po barwinek, przy okazji zerwało się bazie :D a teraz nie ma gdzie tego szukać.
Więc.. najbliższe dni spędzę w gronie rodzinnym. A później bedę się dużo uczyć na studia. Niestety, ale trzeba się za siebie wziąć. Skoro chcę wyjechać na wymianę, nie mogę mieć żadnych poprawek. A na ten temat napiszę więcej, jeżeli będę mieć pewność, że na bank pojadę :) Miłego wieczoru ! Uciekam na serial.