Witajcie, ostatnio nie miałem czasu na napisanie notki, ponieważ bardzo dużo się działo. W miniony weekend miałem pierwszy zjazd w tym półroczu. Powiem Wam, że rewelacji nie ma, jest lipnie. Bardzo ciężkie przedmioty i wykładowcy bardzo wymagający. Wiem, że to studia i trzeba będzie się do tego przyzwyczaić. Ale myślę że dam radę. Piątek na uczelni był bardzo fajny. Były praktycznie same wykłady, ale chociaż spotkałem się ze znajomymi, oraz przyjaciółką, za którą się bardzo stęskniłem. Jest ona niezastąpiona, zawsze mi pomaga. Uwielbiam ją :) Po zajęciach spotkałem się z kolegą, pochodziliśmy po mieście i pogadaliśmy. Jednak złapała nas śnieżyca w taki piękny dzień i poszliśmy posiedzieć do centrum handlowego.
W sobotę już nie pamiętam jak było, ale wiem, że również było fajnie. Po zajęciach zostałem z koleżanką i poszliśmy do baru na piwo i pizzę. Siedzieliśmy bardzo długo i gadaliśmy. Nie chciało mi się tego dnia tak szybko wracać do domu. W końcu był weekend i trzeba było zaszaleć. Wybaczcie, że tak wolno pisze, ale czytam o wymianie międzynarodowej na studia, mam zamiar się tym zająć, ale napiszę o tym w swoim czasie :) Niedziela natomiast była bardzo męcząca. Jednak skończyłem wcześnie. Chciałem zostać i coś porobić, lecz moja przyjaciółka od dzieciństwa nie odbierała telefonów. Postanowiłem wrócić do domu. Udałem się na dworzec i zobaczyłem że mam zaraz pociąg. Poszedłem na peron i siedziałem na ławce. Po chwili zorientowałem się, że mój pociąg już stoi. Upewniając się czy to faktycznie on, zapytałem się innych ludzi. Usiadłem sobie wygodnie, jednak w trakcie podróżny do domu poznałem nowego kolegę. Wracał z wakacji hehe. Bardzo fajnie mi się rozmawiało i tak normalnie. Miałem wrażenie, jakbyśmy rozmawiali już nie raz. Wysiadł w mojej miejscowości, ponieważ miał przesiadkę. Lubię poznawać w taki przypadkowy sposób ludzi :)
W ten wtorek udałem się do Lublina. Umówiłem się z przyjaciółką - Katarzyną. Mieliśmy pochodzić, powygłupiać się jak zawsze, no i tak było :D Jak jesteśmy razem to nam wiecznie odwala. No i chodziliśmy po centrum handlowym, gdy nagle napisałem smsa do koleżanki - Anki z technikum, żebyśmy się spotkali. Zgodziła się :) poszliśmy do jednego baru, lecz nie było miejsca, więc udaliśmy się do innego. Tam posiedzieliśmy i okazało się, że odbywa sie w tym miejscu karaoke. Ja natomiast od poczatku studiowania marzyłem o tym, aby wybrać się na taką zabawę. Odprowadziliśmy Anię, bo była zmęczona po zajęciach i wróciliśmy z Kaśką do tego baru, klubu :D Usiedliśmy, wypiliśmy piwo i rozluźniliśmy się. No i zaczęło się karaoke. Ja ubrany w letnia kurtkę, trampki, pod spodem sama koszulka. Planowałem wrócić do domu jeszcze tego samego dnia :) nie przygotowałem się na żadną zabawę. Napisałem do siostry sms z tekstem, żeby powiedziała rodzicom, że zostanę w Lublinie. No i tak też się stało. Fajnie się bawiłem. Śpiewaliśmy, jako jedni z nielicznych poszliśmy tańczyć :D później jak zabawa się rozkręciła i każdy tańczył, to my byliśmy już na to zmęczeni. Bardzo miło wspominam ten wieczór. Ja byłem podchwiany już po 2 piwach :D Szczerze to najlepiej tańczyło mi się do piosenki "cyganeczka Zosia" :) Nie wiem czemu, ale postanowiliśmy wyjść z tego baru juz po 2. Ja miałem mieć pociąg po 5 :D Poszliśmy na krakowskie przedmieście w poszukiwaniu całodobowego sklepu. Znaleźlismy tylko sklep z samymi alkoholami. No więc postanowiliśmy udać się na dworzec PKP. Ja tam się cały telepałem z zimna. Miałem letnią kurtkę, a pod spodem samą koszulkę. Moje marzenie się spełniło i dotarliśmy na miejsce. Przedtem, przy dworcu kupiliśmy w sklepie picie. Posiedzieliśmy tam na parapecie. Było trochę ludzi, którzy spali. Posiedzieliśmy z godzinę, a następnie odprowadziłem przyjaciółkę. Po pół godzinie wróciłem na dworzec i czekałem na pociąg. Postanowiłem wyjśc 5 minut wcześniej i udałem się na peron. Stojąc tam, cały się telepałem. W końcu pociąg przyjechał <3 Ruszyliśmy...
Nagle po 15 minutach w Świdniku padło zasilanie. Pociąg nie mógł ruszyć.Zgasło światło, a że ja jechałem po 5, to było ciemno. Ruszyliśmy po 10 minutach, powiadomił nas konduktor, że pojawiła się usterka, że naprawią ją w kilkanaście minut. Oczywiście, jak to ludzie zaczęli komentować w stylu "no, jak jeździmy gratem, to nic dziwnego, że się psuje" jejciu, jeżeli im się nie podoba to niech sobie kupią samochody i nimi poruszają. No i ruszyliśmy. Później na następnej stacji zatrzymaliśmy się. Pociąg ruszył, ale jechał normalnie. Trochę od peronu zatrzymał się. Znowu przyszedł konduktor i tak po 15 minutach siedzenia w pociągu między polami powiedział, że musimy wysiąść z pociągu, ponieważ nie naprawią usterki i kazali nam iść w stronę peronu. Kazali, abyśmy wsiedli do następnego pociągu jak podjedzie. No, a ten następny pociąg miał pojawić się za spory czas. Wyskoczyliśmy z niego. Między torami szliśmy na peron. Ja słuchałem muzyki przez słuchawki, byłem wymęczony i zaspany i zmarznięty. Cały się telepałem. Na szczęście wyszło słońce i było jasno. Podjechał pociąg. Byłem wykończony. Wszedłem do niego i dosiadłem się do jakiejś dziewczyny. Nagle on ruszył, po czym się cofną. Doczepił do siebie ten popsuty pociąg. Wtedy się wkurwiłem, bo musiałem czekać na dworze, na zimnie na pociąg. Przecież mogliśmy w tym zepsutym siedzieć, bo i tak jechał dalej z tym nowym. Wracając do domu, stację przed moim miasteczkiem do pociągu wsiadła moja siostra z koleżankami. Czekały od 6 na pociąg, wiec postanowiły pojechać w przeciwną stronę z nudów. I ja zamiast być na 6:30 w domu :D byłem na 8:18 :P Wróciłem. Zobaczyłem, że każdy śpi, a tato na komputerze, a rodzeństwo już w szkole, tez się położyłem. Jednak pospałem tylko do 12.
Właśnie uciekam spać. Jutro jadę do Lublina :) Miłego dnia Wam życzę oczywiście wszystkim Kobietom składam też najserdeczniejsze życzenia z okazji Dnia Kobiet :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz