Dzisiaj byłem w Lublinie, spotkałem się z moją kumpelą Elą ze studiów. Jest mi bardzo bliska. Lubię z nią rozmawiać i spędzać czas. Mieliśmy słuchać pracy, lecz trochę nam się nie udało. Zamiast na 10 być w Lublinie, byłem na 12. Pociągu, którym chciałem pojechać nie było. Zakopał się, gdzieś w śniegu. Musiałem pojechać następnym. Na szczęście Ela nie była zła :) przyjechała nawet po mnie na dworzec pkp. Poszliśmy do szkoły. Ja chciałem znaleźć panią, która jest koordynatorką i zajmuje się wymianą studentów. Jak już wcześniej wspominałem jestem zainteresowany takim wyjazdem w czasie studiów. No i niestety, ale czekaliśmy z 1,5 godziny. Miała zajęcia a my siedzieliśmy pod salą. To rozmawialiśmy, to komuś ankietę uzupełniliśmy i tak zleciał czas. Później udaliśmy się do akademiku, do biura wymiany międzynarodowej. Tam nie załatwiłem tego co chciałem. Muszę pójść jeszcze raz w piątek. Jednak prawdopodobnie uda mi się wyjechać :) Po tym wszystkim, poszliśmy razem na pizze. Mieliśmy w planach rozsyłać cv. Chcemy znaleźć pracę. Jednak to nie takie proste, jak mogłoby się wydawać. Pojechaliśmy do centrum handlowego, a tam ani żadnego cv nie zostawiliśmy. Wchodząc do sklepu, nic nam się nie podobało, bo albo krzywo się na nas popatrzyli, albo za bogato, czy zbyt dziwni ludzie. Postanowiliśmy szukać przez internet :) Jest jeden plus. Spotkałem tam mojego nowego kolegę, którego poznałem w pociągu. Od niego nauczyłem się, żeby brać od życia to co daje i jeszcze więcej. Wróciłem do domu na 18. Byłem trochę zmęczony. Poleżałem sobie w ciemnym pokoju słuchając muzyki. Później trochę się pouczyłem. Napiłem się z rodzicami wódki. Obejrzałem seriale. I teraz jestem tutaj z wami.
W tym tygodniu mam zjazd. Nie chce mi się jechać do Lublina już. Jest zimno, a ja tak potrzebuje wiosny ! jak przybędzie, to cały czas będę spotykać się ze znajomymi, mam wiele zaległości. W miniony weekend też miałem zajęcia. W piątek to była tragedia. Pogoda nie rozpieściła nas. Śniegu tyle napadało, wszystko było zasypane. Miałem pociąg po 10. Wyszedłem zbyt późno. Juz dawno biegłbym, lecz nie przy tej pogodzie. Wszedłem w zaspy pod pas. Wkurzyłem się, to zacząłem iść ulicą. Ledwo zdążyłem na opóźniony pociąg. Miałem już wyjebane, czy zdążę czy nie. Jak dotarłem na uczelnie, okazało się, że zajęcia są odwołane. Była nas garstka, ale zostaliśmy. Jak już przyjechaliśmy, to nie warto było wracać do domu. Ja i tak tego dnia miałem zostać w Lublinie. Miałem nocować u mojego niezwykłego kolegi :) bardzo lubie spędzać z nim czas, a niestety to nie dane nam jest. Ale wszystko można zmienić. To jest jedna z nielicznych osób, na której znajomości naprawdę mi zależy. W sobotę pojechałem rano na uczelnie i zajęcia szybko zleciały. Podobnie jak w niedzielę.
Teraz pozostaje się ogarnąć i wziąć za swoje życie. Mówię teraz poważnie. Ale to dopiero jak będzie cieplej. Jutro mam zamiar cały dzień siedzieć w domu i się lenić przez telewizorem i komputerem, w czwartek trochę się pouczę i myślę, że po weekendzie znowu napiszę. Uciekam. Posiedzę jeszcze trochę na komputerze, a pewnie większość z Was o tej porze już śpi. Dobranoc.
nie wszyscy jeszcze śpią...
OdpowiedzUsuń