wtorek, 28 stycznia 2014

Polak na Słowacji - ciąg dalszy.


Już dawno chciałem napisać tutaj notkę. Jednak życzie studenckie zbyt bardzo mnie pochłonęło. Ostatnio pisałem post, gdy pierwszy raz przyjechałem na Słowację, gdy wszystko tutaj było zupełnie nowe i inne. Teraz już inaczej postrzegam ten świat. Czuję się tutaj jak w domu.

Co najważniejsze to zdobyłem tutaj prawdziwych przyjaciół. Wiele się zmieniło, a co najważniejsze to ja sam ciągle się zmieniam. Nauczyłem się niejednej nowej rzeczy o samym sobie. Co wydaje się być amsurdalne, ale prawdziwe, to ja do tej pory nie wiem jaki jestem tak naprawdę. Cięzko mi zrozumieć samego siebie. Cięzki mi się obiektywnie ocenić. Jak na te 4 miesiące pobytu na Słowacji wydarzyło się zbyt dużo. Zakochałem się, być może zauroczyłem. Jednak pomimo wszystko jest to niesamowite uczucie, gdy jest się razem, a zarazem czuje się ból w sercu gdy jest się z dala od siebie. Ja niestety cały czas czuję to drugie. Nie chcę za dużo pisać o tym, bo wystarczy, że i tak non stop myślę o tym. Przez pewien czas próbowałem sobie radzić z tym przez imprezowanie, ale to nie jest najlepsze wyjście. Jednak najlepsze jest to, że nawet czas mi w tym nie pomaga, jest jeszcze gorzej. Cieszę się jednak, że mam tutaj osoby przy których stale się uśmiecham.

Wróciłem z Moniką i innymi Polakami do Polski na święta. Zaprzyjaźnilismy się z nimi. Wtedy moje serce było rozdarte. Musiałem rozstac się z osobą, do której poczułem tak wiele. Ona wróciła do siebie do domu także. Był to cięzki okres. Wydawało się, że w domu nie będę mieć czasu na smutki, bo zbliżają się święta, a ja spotkam się z rodziną i przyjaciółmi ale było inaczej. Po świętach jak wróciliśmy do Żyliny zaczęliśmy cały czas imprezować. Ponad 11 dni codziennie coś piliśmy. Dobrze, że będąc w Polsce wiele się uczyłem :) Teraz juz przystopowaliśmy. Ale to tylko dlatego, że chcemy zaoszczędzić pieniądzę. Prawdopodonie od lutego przeprowadzamy się na inne akademiki, które są droższe, ale bardziej nowoczesne. Do tej pory pamiętam pierwsze dni na Słowacji oraz tych wszystkich ludzi, których poznałem. Dziś dla wielu z nich erasmus dobiega konca i wracają do domu. Niektórzy już wyjechali. Ja natomiast zostanę tu 2 semestr. Mam nadzieję, że uporam się z uczuciami i że będą to dla mnie kolejne 4 najpiękniejsze miesiące w życiu. Życie jest ciężkie, zwłaszcza na erasmusie. Nie jest on dobry dla ludzi, którzy szybko przywiązują się do ludzi i nowych miejsc. Ja jestem zadowolony. Nauczyłem się najważniejszej rzeczy. Nie oczekiwać niczego od życia i innych ludzi. Rozczarowanie boli, a niespodzianki są miłe.

Będę musiał konczyć, ponieważ muszę wziąść prysznic, a następnie z Moniką idziemy na inne akadmiki na imprezę. Nasz kolega z Polski miał wczoraj urodziny, a za 3 dni wraca już do domu. Być może jeszcze wróci, ale to nic pewnego. Uciekam, odezwę się wkrótce :) !

środa, 2 października 2013

Polak na Słowacji.

Witajcie i wybaczcie, że przez tak długo okres nie pisałem. W moim życiu wszystko się zmieniło, a co najważniejsze to ja sam stałem się innym człowiekiem. Na Słowacji jestem już prawie 2 tydzień, a zmiany następują cały czas, na każdym kroku.

Wyjechałem w piątek 21 września. Był to bardzo ciężki czas. Nie dość, że ciągle w podświadomości wiedziałem, że ten moment się zbliża. Musiałem zostawić rodzinę, przyjaciół i dotychczasowe życie, czego bałem się najbardziej. W dodatku na ostatnią chwilę załatwiłem wszystkie sprawy. Gdyby nie pomoc rodziców byłoby mi ciężko. W dniu wyjazdu musiałem z rana udać się na uczelnie, po czym następnie wróciłem szybko do domu po bagaże. Najgorszy był moment, gdy musiałem już wychodzić do samochodu, gdzie musiałem pożegnać się z rodziną. Nie sądziłem, że pojawią się łzy i takie emocje.

W podróż na Słowację udał się ze mną tato, oraz moja młodsza siostra. Gdyby nie ich pomoc, byłoby mi bardzo ciężko. Wiem, że to było dla nich bardzo męczące. Musieliśmy wyjechać po 14, a na miejsce dotarliśmy o 5 rano, gdzie mieliśmy 3 przesiadki. Podróż odbyła się bez większych problemów. W momencie gdy udaliśmy się na miejsce to chwilę odpoczęliśmy na dworcu, po czym następnie poszliśmy do akademika. Musieliśmy przejść pół miasta a ja z mapą w ręku :) Los tak chciał, że przez przypadek od razu dotarliśmy do mojego internatu. Załatwiłem formalności, po czym poszliśmy do pokoju. Tato z siostrą trochę się przespali. Po godzinie 14 mieli pociąg powrotny. Gdy odprowadzałem ich na dworzec to zwiedziliśmy trochę miasta. No i stało się. Odjechali, a ja zostałem sam.

W tym oto momencie rozpoczną się nowy dział w moim życiu. Monika - moja koleżanka ze studiów, która pojechała ze mną na wymianę, wyszła po mnie na miasto. Razem udaliśmy się na spacer. Wróciliśmy z zakupami. Wypilismy w internacie piwo i udaliśmy się do Starej Menzy - takie centrum dla studentów. Jest tam stołówka, kawiarnia, bar, club i sala gimnastyczna. Poszliśmy do baru. pierwsze wrażenie było niesamowite, wszędzie tyle ludzi, każdy pali, pije, miła atmosfera. Co najlepsze to ludzie na Słowacji są bardzo otwarci, a jeszcze lepszy jest fakt, że gdy słyszą, że rozmawiamy po polsku, albo ktoś dowie się, że jesteśmy z Polski, to sami do nas zagadują. Codziennie poznajemy tyle ludzi. Drugiej nocy poznaliśmy ludzi, z którymi udaliśmy się do dwóch barów, a potem następnie do super clubu. Moje wrażenie było ogromnie pozytywne, w Polsce brakuje takich miejsc. Wróciłem z Moniką około 6 rano :D Było nam głupio wracać do internatu. Jakiś czas temu, siedząc w starej menzie zagadał do nas chłopak, dosiadłem się z Moniką do jego znajomych i tak oto w ten sposób się zaprzyjaźniliśmy. Od tamtego dnia spędzaliśmy razem każdy dzień. Chodziliśmy do klubu, do baru, do winiarni :D czy oglądaliśmy razem filmy. Stali się dla mnie bardzo bliscy. Cały czas myślę o nich :).

Tutaj ciągle coś się dzieje. Tydzień temu było otwarcie sezonu dla studentów i przez 3 dni trwały imprezy i my oczywiście musieliśmy pić :) i udać się do klubu na zabawę. Miło tutaj spędza się czas. Ludzie sami zagadują. Pewnego wieczoru jak wracałem z Moniką do internatu zagadał do nas chłopak - Martin. W windzie usłyszał jak rozmawiamy po polsku. Był pijany i zaciągnął nas do swojego pokoju, chcial, żebyśmy wypili z nim i zrobili sobie zdjęcie. My też nie byliśmy trzeźwi. Jakiś czas później, przyszedł do nas do pokojów i zaprosił nas na imprezę, jednak na nią nie poszliśmy. Kontakt sie urwał, jednak do czasu ! Jesteśmy w trakcie układana sobie zajęć i na niektóre już chodzimy, a na inne jeszcze nie. Tym samym wczoraj poszliśmy na 1 wykład z języka angielskiego. Spóźniliśmy się godzinę, ponieważ okazało się, że to jest na mieście na innym wydziale. Wchodząc do sali doznaliśmy szoku :) otwierając drzwi zobaczyliśmy Martina, który krzyczał do nas z połowy sali :D na zajęciach ciągle gadał, że idziemy razem dzisiaj na imprezę. My się zgodziliśmy. W ogóle na zajęciach była miła atmosfera. Martin oczywiście musiał opowiedzieć wszystkim jak się poznaliśmy hehe. ale było miło. Teraz jest okres, że musimy chodzić po profesorach i zapisywać się na zajęcia.

Oczywiście, wieczorem udaliśmy się na tą imprezę. Kupiliśmy wódkę i zabraliśmy ze sobą naszą nową koleżankę - Justynę. Ona również jest z Polski i przyjechała na wymianę Erasmus. Ma pokój z Moniką. Gdy doszliśmy do internatu okazało się, że Martin ma dzisiaj urodziny. Gdy weszliśmy do pokoju, zastaliśmy tam mnóstwo ludzi. Była super atmosfera. Wszyscy ze wszystkimi pili, później robiliśmy fotki. Po wszystkim udaliśmy się do klubu, gdzie spotkaliśmy innych znajomych. Wieczór był pełen niespodzianek.

Tutaj na Słowacji ciągle coś się dzieje. Czas czasem tak sie dłuży, ale gdy spędza się go ze znajomymi to leci raz dwa. W ogóle doświadczyłem tutaj dużo nowych rzeczy min. udałem się do clubu, gdzie siedzi się, słucha się muzyki, dyskutuje się w grupach na pewne sprawy, potem na scenie się o tym opowiada, są koncerty i pokazywane różne filmiki. Teraz żałuję, że w Polsce byłem taki zamknięty. Zamiast korzystać z życia. Cały czas siedziałem w domu. Bardzo podoba mi się fakt, że ja sam się zmieniłem. Pokonałem pewną barierę. Mogę być sobą. Robię to co chcę, bo nie widzę żadnych przeszkód. Kiedyś była to wstydliwość, lecz tutaj ona nie istnieje. Mimo bariery językowej bardzo dobrze porozumiewamy się z ludźmi tutaj. Jednak najważniejsze jest to, że czuję się tutaj bardzo dobrze. Niczym w domu. Mam to, o czym marzyłem najbardziej. Prawdziwych przyjaciół. Jeżeli nadarzy się okazja, żeby tutaj zostać i jeżeli los tego będzie chciał, to ja z chęcią zostanę. A co najlepsze pojawiły się pierwsze zauroczenia :) Mam kilka zdjęć, które chciałbym tutaj dodać.

 zdjęcie z Moniką :)


Moi przyjaciele. W czerwonej koszuli Mirko, obok mnie Katka :)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Urodziny, grill i maliny ! :)


         Ostatnio obchodziłem swoje 21 urodziny. Kto by pomyślał, że już taki dorosły chłopak ze mnie. Mimo, że duchem czuję się młodo to tak naprawdę wciąż jestem młody :D całe życie przede mną. Tak naprawdę dopiero wkraczam w świat dorosłości. Sam zaczynam decydować jak będzie wyglądało moje życie. Zawsze na to rodzina miała jakiś wpływ. Teraz jestem skazany sam na siebie.
         Wyprowadzam się. Będę daleko od domu i nikt nie będzie mieć wpływu na moje postępowanie. Znaczy się na pewno znajomi będą w pewnym stopniu ingerować w moje życie, ale to jest normalne.

         W dniu urodzin pojechałem rano do Zamościa. Byłem tam pierwszy raz szynobusem.Spotkałem się z pewną osobą, która zaprosiła mnie tam do zoo. Wiedziała, że nie lubię obchodzić tego święta. Tak też jest. Nie lubię dostawać prezentów, zresztą tego dnia i tak bym siedział sam w domu. Nie chciałem się nudzić. Powiem Wam, że było bardzo fajnie. Nie spodziewałem się, że aż tak miło spędzę czas. Byłem pozytywnie zaskoczony. Pomijając upały. W cieniu było aż 37*C, nie będę lepiej już nic wspominać o słońcu Po zoo poszliśmy na stare miasto. Zwiedziliśmy miasto, które okazało się być niesamowite. Bardzo ładne No niestety upał dawał się we znaki. Po 16 miałem szynobusa do domu. Na dworcu pożegnaliśmy się. Siedząc w środku, byłem już skazany tylko sam na siebie. Okazało się, że wszyscy ludzie wysiadają. Ludzie zaczęli mówić, że nigdzie nie pojedziemy. Byłem zaskoczony. Przyszedł konduktor i powiedział, że dzisiaj nigdzie już nic nie pojedzie, gdyż był jakiś wypadek. Pomyślałem sobie no pięknie, czemu akurat dzisiaj. Nie wiedziałem co mam zrobić. Zacząłem rozmawiać z ludźmi. Połowa  z nich udała się przed dworzec i zamawiała taksówki na dworzec pks. Sam nie wiedziałem co mam robić. Busem bym do domu nie dojechał raczej. Miałem już nawet do domu pisać, żeby po mnie przyjechali. Ludzie chcieli, żebym z nimi się zabrał. Nagle postawiłem się wrócić na dworzec. W naszą stronę przyszedł kierownik i powiedział, że pojedziemy. Od razu się ucieszyłem. To nie było miłe przeżycie. W domu byłem na 18, gdzie u mojej siostry była przyjaciółka i przesiedziałem z nimi resztę wieczoru. Miałem tyle atrakcji jednego dnia ale z pewnością jeszcze nie raz wybiorę się do Zamościa.
       
         Przedwczoraj moja siostra organizowała grilla z przyjaciółkami. Byla Judyta, Maja, Amanda, Ilona, Klaudia, Patryk, Rafał i ja Było bardzo fajnie. Ja z Mają wyszliśmy po chłopaków i Iloną na dworzec pkp, po czym następnie udaliśmy się do mnie i na działkę. Wszystko było już gotowe. Zaczęliśmy pić i jeść, graliśmy na gitarze i dużo śpiewaliśmy i śmialiśmy się. Około północy odprowadziliśmy Klaudię do domu i wróciliśmy, po czym następnie tańczyliśmy i się wygłupialiśmy. Próbowaliśmy zasnąć. To nie było łatwe, na jednym łóżku próbowało pomieścić się kilka osób, było ciasno następnym razem chyba rozłożymy namiot. Rano o 6 odprowadziłem chłopaków na pociąg. Wróciłem do domu i zasnąłem. Wstałem około 9 i posiedziałem jeszcze trochę z Judytą i Amandą, bo tylko ona jeszcze została. Było fajnie. Jeżeli ma się dobre towarzystwo to zawsze wszystko się udaje.
        Próbowałem odespać grilla, ale musiałem w domu trochę pomóc. Przed grillem, udałem się z rodzicami na zakupy. Kupiłem sobie najpotrzebniejsze rzeczy do wyjazdu. Było w miarę fajnie, tylko, że zapomniałem iż z moją mamą nie należy chodzić na zakupy, kupiłaby wszystko. Wystarczyło, że jakiś ciuch się przeglądało, czy powiedziało się, że jest fany. Tak było z butami. Bardzo mi się spodobały. Więc zaczęła mi je wciskać, tylko że były bardzo drogie. Powiedziała, żebym nie patrzył na cenę. Głupio mi było, ponieważ i tak wydają na mnie dużo pieniążków. Jednak muszę i tak mieć wygodne buty, ponieważ będziemy tam dużo chodzić po górach. Ogólnie to kupiłem praktycznie wszystko i deskę do krojenia, sztućce, kubki, piżamę, i wiele więcej. Tak się cieszę z jednej strony z tego wyjazdu. Wiem, że zmieni moje życie. Jednak będę bardzo tęsknić. Akurat w te wakacje musiałem poznać takich fajnych ludzi. Gdyby to byłe nudne wakacje to byłoby ok. Ale ciągle coś się dzieje. W dodatku o rodzinie już nie wspomnę.

         Natomiast wczoraj odwiedził mnie kolega z technikum. Studiuję on w Krakowie i praktycznie nie widzieliśmy sie przez cały rok. Raz spotkałem go przypadkowo, gdy byłem na wycieczce w tym mieście, ale on się spieszył i długo nie pogadaliśmy. Zrobił mi miłą niespodziankę, gdy napisał, że do mnie wpadnie. W sumie blisko aż tak nie ma. Ja pół dnia odsypiałem. Gdy zadzwonił, że już jest, obudziłem się. W pokoju za czysto nie miałem, ale siostra mi pomogła szybko ogarnąć :D Fajnie nam się rozmawiało. Planowaliśmy w czwartek znowu się spotkać, ale chyba niestety to nie wypali. Dzisiaj dzwoniła do nas pani z malin, żebyśmy przyjechali na zbiory. Każdy jest zaskoczony, ponieważ planowaliśmy jechać tam około 20 sierpnia, ale lepiej, że tak wyszło jak wyszło. Będziemy mieli możliwość dłużej tam pobyć. Po powrocie wybieram się z przyjaciółką na wesele, w końcu będę mieć możliwość się wybawienia :) cieszę się, że akurat mnie zaprosiła. No i zacznie się wrzesień, a ja będę mieć ostatnie 2-3 tygodnie dla bliskich. Coraz bardziej to do mnie dociera. Teraz natomiast muszę kończyć. Ja mam dla Was piosenkę, która od kilku dni tkwi mi w głowie :) Miłego wieczoru !

środa, 7 sierpnia 2013

Wakacje, nowi przyjaciele, smutek.

Wybaczcie, że nie pisałem tyle czasu. Znowu się powtarzam, ale miałem popsuty komputer. Dopiero wczoraj go odzyskałem. W dodatku sporo czasu mnie nie było w domu. W końcu mam wakacje i postanowiłem je wykorzystać. Od kiedy okazało się, że zaliczyłem sesje, postanowiłem skupić się na pomocy rodzicom. Miałem remont w całym domu. Obiecałem, że im pomogę i postanowiłem dotrzymać słowa. Mogli liczyć oni tylko na mnie. Starsza siostra zajmowała się dzieckiem, młodsza była na wycieczce kilkudniowej, a jak nie to jeździła na treningi. Druga siostra wyjechała na zbiór malin na 2 tygodnie. Natomiast mój brat jest najbardziej leniwy w domu. Nic nie chce pomagać. Głupio było mi, ponieważ rodzice muszą wydać dużo pieniędzy na mnie z powody mojego wyjazdu na Słowację, więc postanowiłem im ciągle pomagać.

Remont dobiegał końca, został tylko pokój moich sióstr, gdy nagle wróciła Judyta (ma 19lat). Była na malinach z koleżanką. Okazało się, że chce jechać jeszcze raz, gdyż pojechał nasz kolega ze swoimi znajomymi i zadzwonił do niej, że są wolne miejsca. Było jej głupio, ponieważ chciała pomóc rodzicom urządzać jej pokój. Postanowiłem jej pomóc. Zerwaliśmy tapetę, wszystko wyczyściliśmy, zwinęliśmy dywan. Pokój stał gotowy do tapetowania. Resztę zostawiliśmy rodzicom. Chciałem im pomóc także, ale okazało się, że ja również jadę na maliny. Judyta, Maja (nasza przyjaciółka), Amanda (chodzi z moją siostrą do klasy) i ja udalismy się do Kraśnika, skąd odebrał nas pan u którego mieliśmy pracować :) Powiem Wam, że ten wyjazd był spontaniczny, jednak było bardzo fajnie. Poznaliśmy nowych przyjaciół. Praktycznie same plusy ! Super towarzystwo, pyszne obiady, na nude się nie narzekało. Jedynie problem był z prysznicem który stal na dworze :D musieliśmy dzielić się wodą hehe, no i oczywiście kibelek, który stał na dworze gdzieś za stodołą :D

Jak dojechaliśmy na miejsce poznaliśmy tam Mariusza, Patryka i Witaliego, który zrobił nam zdjęcie na pamiatkę. W polu siedzieliśmy od rana do wieczora, jednak nie czuło się tego. Czas leciał bardzo szybko. Nic dziwnego skoro, rzucaliśmy się malinami, śpiewaliśmy, śmialiśmy się z samych siebie, tańczyliśmy w malinach :D i knuliśmy hehe. Tam każdemu odbijało. Aż sam siebie nie poznawałem. Mieliśmy być tam przez 2 tygodnie, jednak byliśmy tydzień. Nie było później czego zbierać. Więc postanowiliśmy wrócić. Właścicielka wzięła od nas numery i powiedziała, że będzie do nas dzwonić w połowie sierpnia, żebyśmy przyjechali na jesienne maliny :) i kazała wziąć więcej ludzi. Ja się wciąż zastanawiam czy jechać :D Jak wracaliśmy do domu, postanowiliśmy zostać w Lublinie i udać się na zakupy. Poszliśmy do centrum handlowego. Bagaże zostawiliśmy na dworcu w skrytkach. Oczywiście nalegały na to dziewczyny, chciały sobie coś kupić. Jednak jak wyszło co do czego, to tylko ja coś kupiłem, gdzie wydałem większość zarobionych pieniędzy :D Teraz praktycznie biduje.

Zaraz po powrocie do domu nasz kolega zrobił grilla, gdzie poznaliśmy nowych znajomych :) było super. Po nim ciągle planowaliśmy zrobić jakieś spotkanie, jednak cięzko nam się zgrać. Ja oczywiście nie mam już pieniędzy na cokolwiek. Ciągle coś się dzieję. W tą sobotę Judyta robi grilla u nas na działce :D jestem oczywiście zaproszony ale niestety znowu będe musiał od rodziców brać pieniążki. Fajnie, że poznałem tyle ludzi. Chociaż będzie co wspominać. Szkoda się robi, gdy pomyślę ze za kilka tygodni ja to wszystko zostawię. Szczerze mówiąc nie wiem co czeka mnie na Słowacji, wiem jedno. Będę bardzo tęsknić. Tutaj mam przyjaciół, wszystko czego można zapragnąć. Codziennie praktycznie jeździmy nad wodę rowerami. Mimo, że sama jazda w jedną stronę trwa ponad godzinę z minutami :P Ostatnio pojechaliśmy po godzinie 8. Byliśmy na miejscu po 9. Nie bylo praktycznie wcale ludzi. Nie było nikogo :) Siedzieliśmy, gadaliśmy, tańczyliśmy na pomoście i opalaliśmy się. Mógłbym tak spędzać całe dnie ! Jutro natomiast mam urodziny i planuję udać się do Zamościa. Spotkam się z osobą, która stała się dla mnie bardzo ważna :) Ale o tym napiszę w następnej notce. Teraz muszę kończyć, pora wziąć prysznic :) a nie w piżamie siedzieć mimo, że obudziłem się po 9. A jutro mam urodziny :P więc muszę dzisiaj jakoś wyglądać :D hehe. Bo w zwyczaju jest tak, że pewnie zaraz ktoś z rodziny niespodziewanie postawi flaszkę  :D bo jutro mnie cały dzień w domu nie będzie. Miłego dnia !!!! 3majcie się. Do napisania !

piątek, 5 lipca 2013

Zmiany, wakacje, wyjazd ! :)

Witajcie ! Wybaczcie, że nie pisałem tyle czasu. Ponad pół wieku mnie tutaj nie było. Niestety, ale miałem swoje powody ! Otóż moja sesja trwała szmat czasu. Nie jestem w stanie tego wam określić jak długo, ale zdecydowanie za długo :D Miałem aż momenty załamania ! Otóż jak pisałem Wam wcześniej, planowałem w tym roku wyjechać na wymianę. Jednak, żeby do tego doszło musiałem mieć zaliczony cały rok ! No i byłem w kropce. Pewien przedmiot był wielką niewiadomą. Profesor robił nam ciągle wykłady, które trwać miały po 5 godzin i to na tygodniu. Ja jak głupi jeździłem na wszystko, gdyż bardzo mi zależało. Okazało się w trakcie, że do protokołu powpisywali już wszystkim 2. Połowa osób zrezygnowała już w ogóle. Ja jeździłem i pisałem jakieś tam zaliczenia. W końcu był ostateczny termin i poprawki. Udało mi się dostać 3- :D ! W ogóle te zaliczenia to był śmiech na sali. On nie raz się spóźniał, czy wysyłał do nas swoich pracowników. Nawet na jednym z nich powstał filmik :D


W końcu okazało się, że ci co mają jakąkolwiek 3 z tych zaliczeń to mają szanse na zaliczenie. Ostatnim etapem była odpowiedź u profesora. W każdym wypadku z pewnością to by się źle skończyło. No ale ja walczyłem jak szalony i pojechałem. Z Moniką, która również jedzie na wymianę przyjechaliśmy na tą odpowiedź u niego. Najpierw musieliśmy znaleźć u jego sekretarki swoją pracę zaliczeniową i wpisać się na listę. Bylismy w szoku, bo okazało się, że jako jedyni zaliczyliśmy to w 1 terminie :D haha. Ale oczywiście nikt nam tego nie powiedział z oczywistych przyczyn. Zazdrość :P No, ale już się nic nie odzywaliśmy. Każdy wiecznie gadał, że z pierwszego kolokwium sa same 2 :P eh. No ale nie ma do czego wracać. No i przyszła pora na odpowiedź. Oczywiście Profesor nie zdążył nas przyjąć, ponieważ poleciał na radę. Wysłał do nas swoich pracowników. No i wtedy zaczęła się bajka :D Udało się ! Wszedłem z 3 innych studentów i pytał nas grupowo praktycznie :) długo czekaliśmy bo od 9 do 14, ale warto było ! W protokole mam wpisaną 3 ! :) No i od środy zaczęły się moje wakacje :)

No i byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie ! W dodatku poznałem tyle fajnych ludzi z innych kierunków, dzięki tym wszystkim wykładom i w ogóle. Mimo wszystko mile będę wspominać miniony rok. Wydarzyło się tyle rzeczy, poznałem tyle ludzi. Działo się wiele :) No i dzisiaj w dodatku dostałem e-maila z biura wymiany międzynarodowej, że zostałem ja wraz z Monika zakwalifikowani do wyjazdu, ponieważ przyszła pozytywna zgoda z uczelni, na którą aplikowaliśmy. W końcu wszystko znowu sie układa ! :) Jestem bardzo szczęśliwy. We wrześniu wyjadę na Słowację i zacznę zupełnie inne i nowe życie. W dodatku z koleżanką planujemy zostać tam jeszcze przez całe wakacje na praktyki :) Wtedy to w ogóle wszyscy zdążą o mnie zapomnieć hehe :) Ale cieszę się. Zawsze się poddawałem, a w końcu zawalczyłem o coś, na czym mi bardzo zależało. Smak zwycięstwa jest niesamowity. W ogóle ja sam siebie nie poznaje. Studia tak mnie zmieniły.


Aktualnie mam wakacje ! Dużo jeżdżę na rowerze i biegam. W dodatku w domu mam remont. Pomagam rodzicom i to pochłania mój wolny czas. Teraz mam chwilę spokoju. Po remoncie planuję zrobić wielkiego grilla na działce i zaprosić wszystkich przyjaciół ze studiów. Nigdy nie mieliśmy okazji, żeby posiedzieć i się napić :D znaczy się, piliśmy, ale zawsze z umiarem :) No i zacznę szukać pracy. Może na te 3 miesiące coś się znajdzie. Chociaż na trochę hehe. Zobaczymy jak to z czasem będzie. Na dzień dzisiejszy to ja myślę już tylko o Słowacji o tym, jak to wszystko będzie wyglądać. Już nie wiem o czym pisac :) Cały dzień praktycznie boli mnie głowa. Chyba z tego hałasu i w ogólę. Przyszły tydzień spędzę na remoncie swojego pokoju, gdyż przyszły moje tapety. Ale także praktycznie codziennie bede siedzieć w Lublinie. Zobaczymy, ja obiecuje, że będę pisac co najmniej raz w tygodniu ! No dobra:D 2 razy w tygodniu. Więc 3majcie się.
No i oczywiście pozdrawiam Agatę :* która niecierpliwie czekała na nową notkę :)

wtorek, 11 czerwca 2013

Studia zmierzają ku końcowi..


Witajcie. Tyle czas minęło od mojej ostatniej notki. Jednak niestety nie miałem na to czasu. Wiele się działo. Zresztą ostatnio mój wolny czas pochłaniała tylko nauka. Piszę, ponieważ namówiła mnie koleżanka, którą bardzo serdecznie pozdrawiam :) Przez ostatnie 2 tygodnie całe dnie spędzałem w książkach. Zależało mi bardzo na tym, aby zaliczyć ten semestr. Co prawda jeszcze się nie skończył, ale egzaminy zostały już zaliczone. Więc praktycznie cała nauka za mną. Ostatni zjazd był za mną. W ten weekend też muszę jechać do Lublina, żeby załatwić ostatnie sprawy min. odpowiedzieć, dostarczyć referat, czy też zebrać resztę wpisów. Powiem Wam szczerze, że w ciągu tylu ostatnich miesięcy tyle sie wydarzyło, że jestem w szoku. Nie spodziewałem, że aż tak odmieni się moje życie. Ja poznałem nowych przyjaciół, oraz spotkało mnie mnóstwo miłych chwil, przygód.

Przez studia bardzo otworzyłem się na ludzi. Dlatego też podjąłem poważną decyzje w moim życiu. Zdecydowałem się z moją koleżanką Moniką na wyjazd na studia za granicą. Dużo zachodu nas to kosztowało, chodziliśmy z biura do biura, wiele razy przyjeżdżaliśmy na tygodniu. Jednak warto było. Ostatnio złożyliśmy pełen komplet dokumentów. Wczoraj jak jechałem z przyjaciółką do Chełma na zakupy, to zadzwoniła właśnie do mnie pani z wymiany i powiedziała, że teraz tylko czekać do wyjazdu:) Rodzice też się cieszą :D chyba dlatego, że w końcu się mnie pozbyli. Nie no żartuje, po prostu wiedzą, że dla mnie to może być niezła przygoda w życiu.

Wczoraj mama kupiła mi już ogromną torbę. W którą na pewno zmieszczę większość rzeczy. Będę mieć też plecak taki podróżny. A resztę rzeczy dokupię na miejscu. Tak na serio z Moniką żyjemy już tą wymianą. Rodzice nawet kupili mi laptopa, za co jestem im wdzięczny hehe :) Więc ten wyjazd narazie wiąże się z samymi pozytywami. Ja chciałbym pojechać tam pociągiem, a później jakoś autobusem, jednak Monika mówi, że może zawiozą nas tam jej rodzice. Jeszcze wszystko się okaże. Piszę o samych przyjemnościach teraz, ponieważ ostatnie tygodnie były ciężkie. Tyle do zaliczenia, nauka i nauka. W ogóle nie siedziałem na komputerze. Wstałem rano, posprzątałem w pokoju, zjadłem i umyłem się ubrałem, na chwilę wsiadłem na komputer i do nauki. Od 12 do 22 nie raz siedziałem. Jednak na szczęście wszystko poszło dobrze. No znaczy.. jeszcze najbardziej niepewny przedmiot przed nami. Dlaczego niepewny? Otóż tak naprawdę nie wiemy czego się spodziewać.

Na początku semestry pewien profesor kazał dobrać nam się w grupy po 3 osoby. Dał nam zestaw zadań do rozwiązania, w którym znajduje się po 14 zadań. Następnie kazał z nimi przychodzić do niego i odpowiadać. Tylko, że każdy obudził się pod koniec semestru. U niego pod biurem nie raz było 100 osób, nie mówiąc o tygodniu, o studentach dziennych. Moja grupa na szczęście zdobyła 2 wpisy, gdzie prawie nikt od nas u niego nie był. Taki stres. Wchodzi się tam do niego po 3 grupy. Pyta każdego o kolei. Zawsze dochodzi do wniosku, że nikt nic nie potrafi, nawet jak ktoś umie. Wkurzył się i napisał podanie do dziekana, żeby rozwiązał nasz kierunek, ponieważ nikt się nic nie uczy, a jak nie, to żeby zrobił chociaż dodatkowe wykłady dla nas. Tak też się stało. Wywiesił u siebie w gablocie terminy zajęć dodatkowych. Pierwsze z nich odbędą się w piątek i będą trwać 5 godzin. Ostatnio na wykładzie zrobił nam kolokwium, każdy ściągał jak głupi. Nie oszukujmy się. Nic z tego przedmiotu nikt nie potrafi. Nikt nie rozumie o czym on mówi. Jeżeli ktoś zaliczy to cudem. Później okazało się, że wystawiając nam oceny weźmie pod uwagę tylko tego kolosa. Wszystko okaże się w piątek.  Ale pomijając ten drobny przedmiot :D wszystko jest dobrze. Bardziej bałbym się, gdybym tylko ja miał z nim problem, a nie wszyscy studenci na naszym wydziale.

Zaraz uciekam, ponieważ będzie leciał mój serial. Ostatnio duzo się dzieję, ale to moja głupota, że nie piszę systematycznie. Jednak obiecuję, że to się zmieni :) Życzę Wam miłego dnia. Teraz zapowiada się w domu duży remont, więc też będę pochłonięty pracą. Pozdrawiam.

poniedziałek, 13 maja 2013

Dzieje się dość sporo :)

Witajcie. Tak dawno już chciałem napisać na blogu, lecz nie miałem na to czasu. Ostatnio bardzo dużo się dzieję i ja mało co siedzę na komputerze, jedynie to na gadu gadu, które mam w telefonie :) Na sam początek może zacznę od wyjazdu do Krakowa. Mam kilka fajnych zdjęć, które postanowiłem wrzucić :)


Jak widać pogoda nam nie dopisała, ale to nie przeszkadzało nam. Przed wyjazdem, pojechałem do Lublina, aby nocować u Ani. Znajduje się ona na ostatnim zdjęciu. Byłem u niej wieczorem, ponieważ coś mi wypadło, ale ona wraz z Eweliną przyjechały o wiele wcześniej. Było fajne i śmiesznie hehe. Nie sądziłem, że moje pisanie na telefonie do 23 będzie dla nich męczące :D próbowałem być cicho i myślałem, że one już dawno śpią. Rano musieliśmy wstać, gdzieś po3. Po godzinie 5 mieliśmy pociąg. Więc potrzebowaliśmy trochę czasu, aby dostać się na dworzec pkp. Cała podróż do Krakowa pociągiem była miła i fajna. Większość drogi siedzieliśmy sami w przedziale. Graliśmy trochę w karty, w państwa i miasta, robiliśmy zdjęcia, zwiedzaliśmy pociąg i słuchaliśmy na głos disco polo, aaa no i jedliśmy jedzenie, które nakupowaliśmy. Było go stanowczo za dużo :D Pogoda była taka idealna. Jak wyjeżdżaliśmy to zapowiadał się piękny słoneczny dzień. Wszystko zepsuło się, gdy dojechaliśmy na miejsce. Ja na szczęście miałem ze sobą parasolkę, a dziewczyny kupiły ją na miejscu, w centrum handlowym. Idąc w tym centrum, wypaliłem, że czuję, że spotkamy moją przyjaciółkę z technikum. No i się stało :D Wychodząc na miasto.. przed dworcem.. słyszę, jak ktoś krzyczy Radek? ja się patrze, a to Dawid i Żaneta :D  Byłem w szoku. To była najlepsza niespodzianka. Chwilę pogadaliśmy, ponieważ śpieszyli się na pociąg. Nie widziałem ich ponad 9 miesięcy. Jednak, mam nadzieję, że się znowu spotkamy i teraz na spokojnie pogadamy. W Krakowie dużo zwiedzaliśmy i robiliśmy zdjęć. Miło wspominam ten wypad. Mam zamiar pojechać z nimi gdzieś jeszcze :) ale to już z pewnością w wakacje po sesji.

Mógłbym się rozpisać więcej o tym :) ale niestety nie mam czasu dzisiaj. Jednak piszę, bo tak bardzo chciałem w końcu coś dodać. Podoba mi się Kraków, kupiłem w nim żabki szczęścia :) musiałem, bo zapomniałem swojego naszyjnika, który mi przynosi szczęście. Ale fajna pamiątka. pociąg powrotny mieliśmy po 17. Więc na 22 byliśmy już w Lublinie. Tam poczekaliśmy na dworcu na pociąg do Chełma. Jednak nie mogliśmy w spokoju posiedzieć, bo ciągle do mnie przywalali się bezdomni. Wkurzyłem się i byłem dla nich chamski. Przecież nie tylko ja tam siedziałem. Powiedziałem dziewczynom, abyśmy stąd spadali, bo nie wytrzymam. Nie można było nawet spokojnie poczekać. Wyszliśmy stamtąd, ale oni wszędzie za nami chodzili. Na szczęście dosyć szybko przyjechał pociąg. W domu byłem w okolicach północy.

Po tym wyjeździe musiałem wrócić do codzienności. Czyli.. studia ! teraz mam taki zapierdziel, że szkoda gadać. Tylko nauka i nauka. Właśnie zaraz idę się za coś wezmę. Nie wyrabiam z niczym. Jednak nie jest tak najgorzej. Będę po prostu godzinami siedzieć w książkach. Teraz mam 3 zjazdy pod rząd. W tym tygodniu na szczęście było luźniej. Piątek był wolny, a w sobotę i niedziele siedzieliśmy tylko do 16. Moja uczelnia organizowała juwenalia, imprezę dla studentów. Oczywiście, nie mogło mnie zabraknąć :)

W sobotę nocowałem u Przemka :) kolegi z uczelni, który już nie studiuję z nami. Był też Aleksy, Monika i Ela. Najpierw zaczęło się od picia wódki z Przemkiem i Aleksym. Później doszła do nas Ela, jak szliśmy w miasto. Było śmiesznie. Chciała się najebać i próbowaliśmy otworzyć jej piwo. Przez co Aleksy jedno zbił na chodniku. Akurat nadjeżdżała policja. Była taka zaludniona ulica jak nigdy. Zwialiśmy stamtąd. No i poszliśmy na koncerty. Później zostałem sam z Elą, ponieważ chłopacy poszli po Monikę. Stali z nami jacyś faceci i zaczęli do nas gadkę. W końcu do mnie jeden z tekstem, czy ja jestem z Hiszpanii, bo zaciągam i wyglądam tak. Zaskoczyli mnie, więc postanowiłem sobie z nich pożartować. Powiedziałem, że jestem z Turcji, to oni zaczęli mi o Polsce opowiadać :D zresztą podrywali moją koleżankę. Zwialiśmy od nich. Spotkaliśmy się wszyscy z chłopakami i Moniką i poszliśmy do domu. Planowałem iść na koncert Eneja, ale nie dałem rady :D Padłem. Poszli beze mnie. Trochę żałuję, no ale mam nadzieję, że to nie moja ostatnia impreza z nimi :) planujemy w tą sobotę wybrać się także na koncerty. Rano wstałem, ponieważ szedłem na 8 na uczelnię. Oni wszyscy spali :D na poczatku było ciężko, ale z czasem było już lepiej. Nie powaliłoby mnie, gdybym nie palił fajek hehe. Tylko, że zawsze jak jestem pijany, to mnie do nich ciągnie. Miło wspominam ten wypad. W nocy jak wszyscy kładli się spać, to pokazali mi zdjęcia jakie sobie robili ze mną jak spałem :D totalna kompromitacja. Ale chociaż jest pamiątka. To nie tak, że ciągle spałem. Obudziłem się po 23, chciałem iść na koncert z Przemkiem, bo wrócił dosyć szybko, bo się wszyscy zgubili. Jednak powiedział, że nie warto bo jest mnóstwo ludzi, że i tak naszej paczki nie znajdziemy. Ale i tak wyszliśmy na miasto. Na uczelni było lajtowo. Dostałem nawet 5 :D no.. i spotkałem się z siostrą na mieście, ponieważ zadzwoniła do mnie, że jest w Lublinie. Więc zwiałem z uczelni. Postawiła mi obiad :D Od 2 dni praktycznie nic nie jadłem. Tyle się działo, że nie było na nic czasu. pogadaliśmy sporo i wróciłem na zajęcia.

Miło wspominam ostatnie dni. Teraz pora wrócić do codzienności. Skoro mam zamiar wyjechać na wymianę muszę się za siebie wziąść. To tak ogólnie wszystko opisałem :D Mógłbym pisać godzinami. Ale obiecuję, że po sesji na pewno będę pisać systematycznie. Teraz idę się uczyć ! Miłego dnia !!