czwartek, 20 grudnia 2012

do kitu..


W tym momencie słucham piosenki, która tak bardzo mnie wciągnęła. Praktycznie cały dzień. Wstałem rano i .. no właśnie, zapomniałem co robiłem. Jak to możliwe ? Może dlatego, że jestem bardzo zmęczony. Cały dzień czyściłem dywany. Nie czuję rąk. Jestem wykończony fizycznie i psychicznie. Po 15 pobiegłem prosto do kościoła, ponieważ mam być chrzestnym. Musiałem dogonić siostry. Wyleciałem prost spod prysznica. Niestety.. teraz odczuwam tego konsekwencje. Nie czuję gardła :P  Sam się załatwiłem. Po powrocie.. dalej czyściłem dywany. Miałem wyjść spotkać się z ważną dla mnie osobą. Jednak już po raz kolejny mnie wystawiła. Boli mnie to, ale tak szczerze.. to nie tak bardzo już za pierwszy razem.

Właśnie dopiero co skończyłem. Myślę, że szybko pójdę spać. Jutro muszę iść na rekolekcje do spowiedzi. Ostatnio jak byłem do ksiądz mnie spowiadał z pół godziny :P no ale nie dziwie mu się, święty to ja nie jestem. Mam nadzieję, że chociaż święta spędzę w spokoju. Potrzebuje tego. Znowu odizoluje się od ludzi. Nie mam ochoty z nikim gadać. Czasem wydaje mi się, że to wszystko jest nie dla mnie. Nie nadaję się do tego świata. Wiem to głupie, bo zamiast doceniać to co się ma, to tak nie jest. Ale to jest błąd. Ja doceniam i to bardzo. Mam kochającą rodzinę i dobrze dogaduje się ze wszystkim i mogę na nich liczyć. Jednak jak znajdę wymarzoną pracę, będę chciał się usamodzielnić. Nie jest to dla mnie najważniejsze, ale o jest już ten czas, tak mi sie wydaje. Eh.. serio ten rok był bardzo ciężki.

Jak sobie pomyślę od początku, ile każdy z moich bliskich wycierpiał. Tak nie powinno być. Chyba najgorsza jest świadomość tego, że ktoś kogo się kocha.. cierpi. Chce się tej osobie z całych sił pomóc, ale nie da się. Czas jest w tym momencie najistotniejszy. Tak samo jest w moim przypadku. Jak napisałem wcześniej. Przestaje angażować się emocjonalnie w pewne sprawy. Olewam to. Bynajmniej do końca roku. Chcę te święta przeżyć w spokoju :) Udanego wieczoru :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz