piątek, 4 stycznia 2013

nic nie jest tak jak być powinno.


Właśnie sobie siedzę i rozmyślam nad swoim życiem. Tak bardzo chciałbym wrócić do czasów, gdzie zaczynałem technikum. Nie miałem żadnych problemów. Żyłem chwilą i nadzieją. Nadzieja, która już dawno się skończyła. Nic mi w życiu nie wychodzi. Planowałem sobie niezwykłe studia w Warszawie z przyjaciółką ze szkoły. Praca, imprezy, studia. Nic z tego nie wyszło. Jak zawsze moim planom musiało coś przeszkodzić. Musiałem odpuścić. Ale tak sobie myślę, że pora to zmienić. Nie mogę być taki, ponieważ za dużo rzeczy ucieka mi palcami. Jestem młody i powinienem spełniać swoje marzenia. Tak kocham Warszawę.

Dzisiaj nadarzyła się okazja, aby udać się do niej z moją przyjaciółką i jej kolegą. Mieliśmy jechać za darmo bo samochodem. Planowaliśmy zakupy. A ja bym odwiedził swoją koleżankę z której miałem zamieszkać w stolicy. Jednak nic z tego. Znowu wybrałem złą decyzje. Zawiozłem do Lublina cv, a bez tego mogło się obejść. Ale chyba bardziej cieszyłem się ze spotkania z kolegą, z którego nic nie wyszło. Czekałem na niego, lecz ten się na mnie gniewa. Niedawno wróciłem do domu. Mam całe buty w błocie.. bo szwendałem się nie wiadomo gdzie. Tak bolą mnie nogi. Całą podróż w pociągu do domu przespałem. Chciałbym.. aby była już wiosna, czy wakacje. Ludzie w dodatku się na mnie patrzyli jak na idiotę. W ogóle.. strasznie się na mnie ludzie przyglądają. Denerwuje mnie to, bo ja unikam ich wzrokiem. Zawszę przyglądam się w ziemię.

Zaraz pójdę spać, nic po mnie. Zastanawiam się, czy skorzystać z propozycji i wyjechać za granicę. Nic tu po mnie. Nic mnie nie trzyma, jedynie studia i przyjaciele. Chciałbym ich już spotkać. Bo zawsze jak mam zjazdy, to zapominam o wszystkim :) sami wariaci. Ostatnio zaproponowałem przyjaciółce, że może mieć ze mną referat na elektrotechnikę. Ona zawsze się stara i innym pomaga, a mi w szczególności. Od pierwszych chwil na studiach daje mi ciągle materiały i pomaga w pisaniu sprawozdań. Głupio mi, bo nie lubię brać od innych. Pamiętam swój pierwszy zjazd. Jak w sobotę zadała nam facetka na grafikę materiały, jakie mamy przynieść na niedziele. Ale, że to był weekend, a ja nie znałem miasta.. nic nie kupiłem. Wszystko było pozamykane. Następnego dnia.. miałem nadzieje, że coś kupię.. nawet pojechałem wcześniej. No ale nic z tego. W ogóle byłem spóźniony i biegłem na zajęcia. Ale w trakcje zatrzymała mnie właśnie Dominika z Rafałem i dali mi wszystkie swoje materiały. Byłem zaskoczony, nigdy nikt mi bezinteresownie nie pomógł. Oni są z 1 grupy, więc mieli juz te zajęcia.

Diamenty trzeba pielęgnować. A ja złamałem jedno postanowienie noworoczne. Nie angażować się emocjonalnie w żadne znajomości. Ale to ja. Nic mi w życiu nie wchodzi. Chętnie wyjechał bym zagranicę. Jednak szkoda mi zostawiać tych ludzi. Przywiązałem się. Z drugiej strony mam ochotę uciec daleko i zacząć wszystko od nowa. Zobaczymy na wiosnę jak to będzie. Wiem, że teraz potrzebuje snu. To jest jeden z najgorszych dni. Na szczęście dzisiaj okazało się, że mam zniżki kolejowe na pkp :) więc mam tanie bilety i mam zamiar wyjechać gdzieś daleko z moją przyjaciółką. Ostatnio miałem z nią pojechać do Stargardu szczecińskiego na koncert. I nie mogę sobie wybaczyć, że pojechała sama. Nie miałem jak dojechać do Lublina na godzinę 5. Niestety. A tak planowaliśmy tamten wyjazd. A ja liczę, że pewna osoba.. będzie w stanie mi wybaczyć. Nikt nie jest idealny. niestety.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz